niedziela, 7 kwietnia 2013

Moja pielęgnacja

Tak, jak obiecywałam w poprzednim poście - dzisiaj przedstawię Wam temat mojej pielęgnacji włosów. Produktów nie jest dużo, ponieważ wybrałam te, które używam najczęściej i które najlepiej się u mnie sprawdziły.

Szampony:


 Jeśli chodzi o mycie włosów - myję je codziennie lub co drugi dzień. Stosuję metodę OMO. Oto szampony, których używam najczęściej:

- szampon Yes To Carrots  - szampon z sokiem z marchwi, z mikroelementami i minerałami z Morza Martwego, 99,4 % naturalnych składników, dla mnie jest to delikatny szampon do codziennego stosowania, nie zawiera SLS ani parabenów, całkiem dobrze się pieni, ze zmyciem olejów ma jednak nieco problemów.
- szampon żurawinowy Barwa - mój ulubiony "oczyszczacz", świetnie się pieni, dobrze oczyszcza, ładnie pachnie, w moim przypadku nie zwiększa objętości, tak, jak to jest obiecane na opakowaniu, ale lubię za niską cenę i dobrą jakość.

Odżywki:




Odżywki jako takie rzadko pojawiają się w mojej pielęgnacji solo. Raczej wolę stosować je do metody olejowania na odżywkę lub zostawiać je na głowie na nieco dłużej, jak maskę. Aktualnie stosuję:

- odżywka Yes To Carrots - w duecie z szamponem działa cuda. Włosy są po niej gładkie, lekkie, bardzo miłe w dotyku. Idealnie sprawdza mi się ona w duecie z olejem ze słodkich migdałów.
- odżywka Naturia b/s - używam od niedawna, efekt nie jest spektakularny, ale nieco wygładza moje włosy z tendencją do puszenia i przy okazji pięknie pachnie.

 Maski:


Mam wrażenie, że maski są najważniejszą częścią mojej pielęgnacji. W maskach cenię sobie nawilżenie, efekt wygładzenia. Stosuję je praktycznie po każdym myciu na 15-30 minut, w zależności od czasu. Moimi absolutnymi faworytami są:

- maska Alterra Granat i Aloes - to już chyba moje czwarte opakowanie. Zapewnia mi idealne nawilżenie, bez efektu obciążenia. Nakładam ją też czasem jako odżywkę.
- maska Anti-Age Organique - niedawne odkrycie. Ma wspaniały skład, który robi na głowie cuda. Jeśli jeszcze nie próbowałyście - polecam gorąco. Mimo wysokiej ceny. Jej winogronowy zapach pozostaje długo na włosach i w całej łazience ;)

 Oleje:


Moja przygoda z olejami nie zaczęła się najlepiej. Kupiłam najpierw olej rycynowy. Jako laik w dziedzinie włosów oczywiście dawałam za dużo oleju na włosy, a rycynowy ze względu na swoją gęstość był potwornie trudny do zmycia. Katowałam więc włosy szamponem z SLS, myjąc je nawet 3 razy. Później był olej ze słodkich migdałów. Byłam rozczarowana brakiem jakichkolwiek rezultatów. Dopiero po licznych eksperymentach zobaczyłam, że moje włosy lubią podgrzany wcześniej olej oraz nie lubią długiego trzymania oleju na włosach (np. na noc), w moim przypadku pól godziny daje najlepsze efekty. Obecnie duża butelka oleju ze słodkich migdałów jest na wykończeniu, więc dołączył do nich olej avocado, który dopiero testuję. Rycynowy natomiast uzywam sporadycznie jako dodatek do masek lub na skalp.

Ochrona:



Nad ochroną włosów muszę zdecydowanie popracować i poszukać swoich ulubieńców.

- balsam termoochrony L'oreal Hot Style - docelowo używa się go do prostownicy, jednak u mnie pełni rolę ochrony przy suszarce do włosów, z której używania niestety nie mogę zrezygnować - często myję włosy rano, a poza tym przy naturalnym wyschnięciu moje włosy stają się jednym wielkim sianem. Sprawdza się u mnie świetnie.
- balsam na zniszczone końcówki Yves Rocher - używam, tylko wierząc w jego dobre działanie, ponieważ nie zauważyłam, by robił cokolwiek poza tym, że ładnie pachnie ;)
- serum na końcówki Biovax L'biotica A+E - również lekkie rozczarowanie. Mam wrażenie, że nic nie robi z moimi włosami. Nawet jedna kropla produktu potrafi przetłuścić mi włosy.
Nadal poszukuję czegoś do zabezpieczania końcówek. Chcę teraz spróbować sławnego jedwabiu CHI. A może polecicie mi coś innego?

Inne:



W kwestii suplementów jestem raczej oszczędna, ponieważ zależy mi na tym, by dostrzec, co tak naprawdę mi pomaga. Wcześniej przez 2 miesiące stosowałam słynną wcierkę Jantar - zauważyłam przyrost 2 cm w miesiąc, co jest dla mnie sporym osiągnięciem oraz wiele baby-hair. Aktualnie zdecydowałam się na:

- kurację wzmacniającą Joanny Rzepa - stosuję dopiero od 2 dni - swoimi przemyśleniami podzielę się na blogu w odpowiednim czasie.
- tran w kapsułkach - nie oczekuję tutaj wielkiego wpływu na włosy, przyjmuję już drugi miesiąc.
- Calcium Pantothenicum - stosuję 3 tygodnie, w kwestii przyrostu niewiele chyba zdziałało, ale mam zamiar kontynuować jego przyjmowanie i później podsumować efekty.
- suchy szampon Batiste - ratuje mnie w sytuacjach drugodniowych włosów, sprawdza się świetnie. :)

To chyba tyle. Może którejś z Was podobne produkty przypadły do gustu? Jeśli tak, podzielcie się ze mną wiedzą, co innego zdało u Was egzamin - jest wielka szansa, że mi także te produkty by się spodobały. Jednym z celów założenia tego bloga jest znalezienie tzw. "włosowej siostry". ;)

Pozdrawiam i życzę miłego końca weekendu,

gina genius

 

 

 





3 komentarze:

  1. Odżywka z Joanny jest moim ulubieńcem do mycia, dobrze też się sprawdza do podkreślenia skrętu :) Maski obie też bardzo lubię, znaczy tę drugą używałam raz i to jeszcze przed włosomaniactwem, ale starczyła na długo i była świetna, chyba przez Ciebie znów ją kupię, bo jak czytam to aż czuję ten cudny zapach, który faktycznie długo się utrzymywał <3 A suchy szampon to od niedawna moja tajna broń - nie mogę uwierzyć, że żyłam bez niego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja czerwień faktycznie ewoluowała:) na ostatnim zdjęciu jest boska!! Bardzo ciekawią mnie kosmetyki YES TO- mam nadzieję, że w przyszłości je wypróbuję (najlepiej wszystkie rodzaje:P):)
    P.S. jak tam Twoje kociaki?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie tu się obserwuje?!?!?! Bo szukam:) Dodawaj gadżet:)

    I usuwaj tą weryfikacje obrazkową:D

    OdpowiedzUsuń