czwartek, 18 kwietnia 2013

Denko marcowo-kwietniowe


"Denkowanie" nie jest moją mocną stroną, jednak teraz nieco udało mi się tego nazbierać :) Będą to mini-recenzje, może się Wam przydadzą, gdy będziecie rozważały zakup któregoś z tych produktów.

No to lecimy!





1) żel pod prysznic The Body Shop z serii earth lovers - mój zapach to gruszka i trawa cytrynowa. Bardzo ciekawe i świeże połączenie. Wybrałam go ze względu na zapach i naturalne składniki. Jak dla mnie konsystencja okazała się problemem, bo był taki mało kremowy, bardziej... jak olej. Do tego, co ciekawe i nie mam pojęcia, dlaczego tak jest - był bardzo zimny i z tego powodu nie był miły w użyciu. Nie rozumiem tego, bo w łazience mam ciepło i wszystkie kosmetyki, których używam są temperatury pokojowej... Cóż. NIE KUPIĘ PONOWNIE

2) żel do mycia twarzy La Roche Posay Effaclar - mój ulubieniec. Skutecznie i delikatnie oczyszcza, skóra jest po nim promienna, gładka. 200 ml, a w moim przypadku bardzo wydajny - używałam go 4 miesiące. KUPIĘ PONOWNIE

3) intensywne serum antycellulitowe Bielenda - ten konkretnie miał sobie poradzić z rozstępami. Mam ich trochę na brzuchu, ponieważ często chudłam i tyłam jako nastolatka. Moim zdaniem ten produkt to totalny BUBEL. Nie robi nic ze skórą. Jedyny plus za ładny zapach i dobre wchłanianie. O wiele lepsze działanie miał krem również z Bielendy na rozstępy dla kobiet w ciąży. Myślałam, że działanie tego będzie silniejsze... Niestety nie. NIE KUPIĘ PONOWNIE

4) serum do biustu Nivelazione Farmona - tutaj również lekkie rozczarowanie. Wiele się naczytałam w Internecie o tym produkcie, jest bardzo chwalony. Używałam go przez miesiąc 2 razy dziennie. Nieco uelastycznił biust, jest minimalna różnica na plus w jędrności, ale po odstawieniu... efekt znika natychmiastowo. Nie spełnił moich oczekiwań, ale BYĆ MOŻE KUPIĘ PONOWNIE.

5) żel pod prysznic o zapachu papayi - przepiękny zapach! Naturalny miąższ z papayi, bardzo nawilżający żel. Przyjemnie mi się go stosowało i naprawdę pielęgnował skórę. Dostępny w Hebe. KUPIĘ PONOWNIE

6) peeling Bielenda o zapachu granatu - cudowny! Pięknie pachnie, świetnie wygładza i zostawia na ciele połyskujące drobinki. Dosyć mało wydajny, ale i tak KUPIĘ PONOWNIE

7) olej ze słodkich migdałów - olej, o którym już pisałam na blogu. Był ze mną od początku włosomaniactwa. Na początku nie odczuwałam jego działania, ale doceniłam przy olejowaniu na odżywkę lub dodawając go do masek. Świetnie działał również na rozstępy. Jak trochę potestuję inne oleje to z pewnością KUPIĘ PONOWNIE.

8) antyperspirant w sztyfcie Lady Speed Stick - wersja orchard blossom. Lubię, piękny zapach, dobra ochrona. KUPIĘ PONOWNIE

9) mydło do rąk Tesco Luxury - opakowanie jest mało "luxury", ale kupiłam ze względu na niesamowity zapach dzikiej piwonii i granatu. Polecam! BYĆ MOŻE KUPIĘ PONOWNIE

10) podkład Golden Rose - początkowo byłam zachwycona kremową konsystencją, dobrym kryciem, jednak pod wpływem czasu podkład bardzo mnie wysuszał, eksponował suche skórki i nie wyglądało to dobrze. Fajnie sprawdza się jako baza do powiek i tak go używałam. NIE KUPIĘ PONOWNIE.

11) podkład Inglot - dotychczas mój ulubiony podkład. Ładnie matuje, ale nie jest ciężki, długo utrzymuje się na twarzy. Może nie jest bardzo wydajny i opakowanie może ładne, ale trudno wydobyć z niego resztkę produktu, który nieco ciemnieje przy końcu opakowania. Ale nie znalazłam do tej pory nic lepszego w tej cenie, więc KUPIĘ PONOWNIE.

Miałyście któreś z tych produktów? Zgadzacie się z moimi opiniami?

Pozdrawiam,

gina genius

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz