sobota, 6 kwietnia 2013

Prawie pół roku od rozpoczęcia włosomaniactwa


Dzisiaj pokażę Wam, co wydarzyło się w mojej włosowej historii od czasu rozpoczęcia świadomej pielęgnacji. Nie będzie to typowa MHW, bo taką solidną chciałabym przedstawić innym, gdy już będzie się czym pochwalić. :)

W listopadzie 2012 roku zdecydowałam się po raz pierwszy od czasów podstawówki wycieniować włosy u fryzjera. Zawsze były ścinane na prosto lub "na boba". Wtedy codziennie katowałam je prostownicą, by były idealnie proste, choć moje włosy są PROSTE. To niesamowite, ale spotykam się z tym wielokrotnie - czy Wy też znacie dziewczyny, które prostują proste włosy? Ten paradoks wydaje się niezrozumiany, ale w moim przypadku wynikało to z tego, że moje włosy były suche, niesamowicie się puszyły, bez prostowania wyglądały jak kupka nieszczęścia. Prostowanie dawało im fałszywy "dobry" wygląd.

To cieniowanie miało pomóc w odstawieniu prostownicy. Po wyjściu od fryzjera - klasyka, super włosy, lekko się zawijały, po kolejnym myciu niestety dramat. Wtedy szybka decyzja o kupieniu bardziej profesjonalnej prostownicy, by tak nie niszczyć włosów. I do tego wszystkiego dekoloryzacja, po której wyglądałam tak:


Połamane, przesuszone końce. I tak na to poszła farba Allwaves G.P., a to efekt końcowy, włosy oczywiście wyprostowane:


Od tamtego momentu przeczytałam mnóstwo blogów, kupiłam sporo kosmetyków (ach, te błędy początkującej ;)), zaczęłam olejować włosy, odstawiłam prostownicę, wiele się zmieniło w mojej pielęgnacji, która kiedyś ograniczała się do szamponu i odżywki. I tak przez te kilka miesięcy zobaczyłam, co służy, a co nie. Jednak nadal poszukuję. Moim celem są przede wszystkim zdrowe włosy, choć marzę również o tym, by były długie. :)

Tak, jak inne blogerki, robiłam sama dla siebie co miesiąc zdjęcia swoich włosów, by móc porównać ich stan i długość.


W tym czasie byłam u fryzjera w styczniu i podcięłam 3 centymetry, dążę do wyrównania całości. Pod koniec kwietnia planuję kolejne cięcie. Już nie uciekam od fryzjerów, jak dawniej ;)

A co sprawiło, że moje włosy "odżyły"? Jutro opublikuję nowy post, w którym dokładnie opiszę moją pielęgnację. :)

Pozdrawiam,

gina genius



1 komentarz:

  1. Ostatnie zdjęcie - pięknie odżyły :) Co do prostownicy - straszna paskuda,poprawia wygląd włosów, ale to taki ukryty niszczyciel, sama doprowadziłam się do stanu kiedy włosy mogłam mieć albo związane albo wyprostowane, bo inaczej wyglądały tragicznie :(
    Zrób coś dla mnie i spróbuj potraktować swoje włosy jak fale ;) Taki mały eksperyment, bo wydaje mi się, że tak całkiem proste Twoje włosy nie są ;) Wywijające się końce i lekki puch jak na pierwszym zdjęciu to domena włosów kręconych/falowanych ;)

    OdpowiedzUsuń