sobota, 28 września 2013

Przesuszone włosy przez ponad 2 miesiące - co mi pomogło, co mi zaszkodziło?

Witajcie.

Przez ostatnie dwa miesiące miałam mały włosowy "kryzys"... Mimo ciągłych starań o piękne włosy, bogatą (i jak mi się wydawało właściwą) pielęgnację, moje włosy nie odwdzięczały mi się ładnym wyglądem. Byłam zaskoczona, bo zwykle najlepiej wyglądały latem, gdy było mało wilgoci w powietrzu i dbałam o nie intensywnie nawet podczas moich wyjazdów.
Nie było nawet, co robić jakiejś aktualizacji, bo włosy były przesuszone, matowe, źle się układały, skóra głowy wiecznie była przetłuszczona. Wyglądało to mniej więcej tak (chociaż to są bardziej korzystne dni, bo chciałam zrobić ładne zdjęcie, więc możecie sobie wyobrazić, jak źle było w te "normalne" dni):


Nie do końca wiedziałam, co im tak szkodzi, więc postanowiłam odrzucić używane produkty, wymienić je na nowe lub te, które kiedyś mi służyły.

Mam kilku kandydatów, których użycie prawdopodobnie niekorzystnie wpłynęło na moje włosy:


1. Farba Garnier Olia - chyba nie jestem pierwszą, która się skusiła na tę farbę. Nie wiem, co mnie tak otumaniło, że wrzuciłam ją do koszyka, będąc w Rossmannie. Chyba jakaś promocja i chęć wypróbowania czegoś nowego. Takiego przesuszu nie miałam na głowie nigdy. Jedno wielkie siano.

2. Olej arganowy - wiele osób może się zdziwić. Mnie też to dziwi. Nie spotkałam się z żadną negatywną oceną tego oleju, oglądając niesamowite efekty u dziewczyn na blogach, sama się skusiłam. Nie chciałam kupować kosmetyków ze znikomą ilością olejku arganowego, wolałam zainwestować w olej. Kupiłam na doz.pl ten z Profarm. Na początku myślałam, że może nałożyłam go za dużo, nie rozumiałam, dlaczego raz mam po nim tłuste włosy, a raz zupełnie przesuszone. Próbowałam w każdej formie, na sucho, na mokro, na "rosołek"... Wszędzie porażka. Najczęściej włosy były matowe, obciążone, ale jednocześnie suche. Po tym, jak doprowadziłam włosy do porządku, dałam mu jeszcze jedną szansę - efekt był podobny. Nie wiem, dlaczego moje wysokoporowate włosy go nie lubią. Podobnie działał olej lniany, który również spowodował puch.

3. Woda brzozowa - borykam się obecnie z wypadaniem włosów, nie miałam innej wcierki w planie, więc spróbowałam. Na początku nie widziałam negatywnych skutków, ale po dwóch tygodniach bardzo swędział mnie skalp, wcierka przyspieszała przetłuszczanie się włosów i ogólnie nie zrobiła dla mnie chyba nic dobrego.

4. Używanie zbyt wielu różnych produktów jednocześnie. Chcąc moim włosom "dogodzić" fundowałam im istny rollercoaster. Chciałam wypróbować wszystkie nowości "teraz-zaraz-już" i trochę szalałam.

5. Za dużo protein. Nie byłam świadoma, że maska Fructis wygładzająca zawiera proteiny, nie przyjrzałam się składowi, ponieważ byłam przekonana, że kupuję inną wersję. Swoją maskę kupiłam w Biedronce, wersję niemiecką, która jak się okazało protein miała mnóstwo. Do tego dokładałam sobie Kallosa Latte czy coś innego z proteinami i było nieciekawie.

6. Używałam kosmetyków w zbyt dużych ilościach. Tak chciałam im znów dogodzić, że nie żałowałam sobie odżywek, masek, często kładłam je na skórę głowy, przez co były obciążone i wiecznie jakby "niedomyte".

Wzięłam sprawy w swoje ręce i postawiłam na taki zestaw:



Szampony:
- oczyszczający: Yves Rocher Volume
- delikatny: Equilibra Tricologica

Olej:
- oliwka Babydream

Odżywka ds.:
- Garnier Awokado i Karite
- Mrs. Potters Ochrona Koloru
- Garnier Oleo Repair (brakuje na zdj.bo już wyszła ;))

Maski:
- Keratin Reconstructor
- Keratin Plus b2 Broaer

Odżywka bs.:
- Gliss Kur Oil Nutritive

Myślę, że zachowuję równowagę i trzymam się mojego planu. Wystarczyły niecałe 2 tygodnie takiej pielęgnacji, by włosy wróciły do siebie. Największym odkryciem jest oliwka Babydream, która idealnie nawilża moje włosy i dociąża je, bez obciążenia. Bardzo pomogły mi też te dwie maski. Kupiłam je zupełnie w ciemno w TKMaxx, nie mogłam znaleźć żadnych opinii o nich w Internecie. Mają bardzo ciekawe składy, bogate w oleje, keratynę oraz proteiny, jednak stosuję je ostrożnie - raz w tygodniu na pół godziny.

Włosy z dzisiaj:


I porównanie długości z sierpnia. Coś tam sobie rosną powoli, ale niedługo je podetnę.


Pozdrawiam ciepło,

gina genius

5 komentarzy:

  1. nie są takie złe jak mówisz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aktualnie wyglądają przepięknie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za zmiana! ;) Nie jesteś wyjątkiem, moje też nie przepadają za arganowym tak samo jak za lnianym :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz wyglądają o wiele lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Twoje włosy, są takie gęste i proste, ślicznie się układają...

    OdpowiedzUsuń